SPRAWOZDANIA - WACHTY POGORIA 2003
Wachta nawigacyjna
03 czerwca - ZAMUSTROWANIE
Powitanie przez kol. Prezes E. Markowską i Pana Fr. Potulskiego – sekretarza stanu w MENiS
Do godz. 18.00 wszyscy uczestnicy rejsu zameldowali się na Pogorii. Wyposażono nas w gadetty Unii Europejskiej (chorągiewki, emblematy, znaczki, ulotki itp.) i o godz. 19.00 rozpoczynamy konferencje prasową z Radiem Gdańsk i TV Gdańska.
Po kolacji odbywa się spotkanie z kapitanem żaglowca, oficerami i pozostała załogą.
Zostaliśmy przeszkoleni w zakresie bezpieczeństwa podczas rejsu, po czym udaliśmy się na krótki spacer po Skwerze Kościuszkowskim.
Wieczór integracyjny spędziliśmy w asyście pana kapitana i o godz. 23.00 udaliśmy się na spoczynek.
04 czerwca – WYJŚCIE W MORZE
godz. 7.00 – pobudka
godz. 8.00 apel i szkolenie
Po apelu każda wachta została poinstruowana jak należy wypełniać powierzone obowiązki, po czym wszystkie wachty przystąpiły do prac.
O godz. 10.00 odbyła się odprawa celna i zdjęcie trapu. Wyszliśmy w morze o godz. 10.10
Sprawiono nam dużą frajdę , dając możliwość wejścia na maszt i na wanty. Wielu z nas w tym momencie pokonało samych siebie. Wrażenia nieziemskie.
Wyszliśmy w rejs na silniku a na wyjściu z Zatoki po raz pierwszy stawialiśmy żagle. Zaczęliśmy sobie zdawać sprawę , że stajemy się odpowiedzialni nie tylko za siebie ale tez za pozostałą część załogi – to nie są żarty.
O godz. 14.00 poproszono załogę na obiad. Był niesamowicie pyszny. Jak na tę porę przystało nastąpił relaks, można było się opalać , odpoczywać (chyba, że nie pełniło się żadnej wachty). Odpoczynek nie trwał długo, bo niebawem rozległ się alarm nawigacyjny. Cała załoga zjawiła się na pokładzie – trzeba było zwijać żagle.
Należało obsłużyć trzy cliwry : faksztaksel, cliwer i bomcliwer oraz sklarować żaglowiec.
Po godz. 20.00 wezwał nas kolejny alarm na stawianie żagli. Fałem wciągaliśmy (wybieraliśmy) wszystkie żagle.
Były również manewry - obsługiwaliśmy cumy i szpring.
W godz. od 21.00 – 23.00 załoga dyskutowała w klubie dyskusyjnym o rejsie i planowanych działaniach na najbliższy okres.
O godz. 23.00 udaliśmy się do kajut na zasłużony odpoczynek nocny po trudach rejsu.
05 czerwca – pełne morze BORNHOLM
godz.7.00 – pobudka
godz. 8.00 apel i omówienie zadań dla każdej wachty.
Po wyjściu na pokład dostaliśmy rozkaz kapitański "zwijamy żagle". Mamy opóźnienie 2 godziny. Zbyt wolno płynęliśmy w nocy. Cała załoga ruszyła do pracy.
Godz. 13.00 pierwsze podejście do portu .... mielizna, trzeba było zmienić kurs.
Godz. 13.30 udane wejście i ląd. Spotkali nas mieszkańcy wyspy. Cała grupa wyprawiła się na zwiedzanie wyspy. Moc wrażeń opowiadaliśmy przez cały wieczór.
Godz. 19.00 wypływamy z portu i obieramy kurs na Gdynię. Wyszliśmy z portu na silniku. Po godzinie ogłoszono alarm i rozpoczęliśmy stawianie zagli.
Godz. 19.30 - kolacja i czas wolny do godz. 24.00
Godz. 24.00 przejęcie wachty do godz.4.00
WACHTA nr 2
Rejs POGORIĄ na Bornholm organizowany przez ZOP ZNP pod hasłem REJSEM ZNP DO UE przyniósł mi niesamowite przeżycia. Pomimo, że jestem gdynianką miałam po raz pierwszy okazję płynąć żaglowcem jako członek jego załogi. Moja wyobraźnia o żaglowcu stała się rzeczywistością . POGORIA to żaglowiec o długości 48 m i powierzchni ożaglowania 1000 m2. Zwykle zabiera w rejs 49 osób w tym kapitana, 4 oficerów, 4 członków załogi stałej i 40 członków takiej załogi jak my członkowie ZNP z całej Polski. Zostaliśmy podzieleni na 4 wachty. Byłam w drugiej wachcie. Wykonywałam następujące czynności :
W porcie pełniłam służbę przy trapie , na morzu pełniłam wachtę nawigacyjną – 4 godziny w ciągu dnia i 4 godziny w nocy (sterowałam – była to dla mnie duża frajda), stałam na dziobie "na oku" obserwowałam morze dookoła żaglowca, pełniłam funkcję asystenta nawigacyjnego oraz w miarę potrzeby brałam udział przy stawianiu i zwijaniu żagli lub zmianie ustawienia żagli. Na trzeci dzień miałam służbę gospodarczą w czasie której pomagaliśmy kucharzowi w przygotowywaniu posiłków, nakrywaniu do stołów, sprzątaliśmy i zmywaliśmy naczynia – ja zmywałam zastawę stołową na 50 osób3 razy dziennie . Podczas żeglowania OGORIĄ nauczyłam się współdziałania w zespole, który stanowiła załoga – członkowie ZNP.
Zapoznałam się z pomieszczeniami statku statku, rozmieszczeniem w nim załogi, regulaminem, alarmami, użyciem pasów ratunkowych, rozmieszczeniem sprzętu ratunkowego i przeciwpożarowego, obsługa żagli w podstawowym zakresie.
W czasie rejsu nauczyłam się przeznaczenia i miejsca mocowania poszczególnych lin. To nie było takie trudne jak na pierwszy rzut oka się wydawało – jest w tym pewien system który pozwolił nam opanować te umiejętność. Poznałam dinowanie ruchome żaglowca i poznałam takie nazwy jak : szot, kontraszot, gafelgaja, kontrafał, pikfał, gardafał, diska itp.
To tyle o rejsie, dzięki któremu mieliśmy okazję zobaczyć wyspę Bornholm i miasto Ronne.
Moje pierwsze skojarzenie po zobaczeniu Bornholmu z jego kolorową, kameralną architekturą. Znajduje się tu mnóstwo galerii, pracowni artystycznych, antykwariatów i muzeów. Bornholczycy szczycą się świetna ceramiką i szkłem artystycznym.
Sztuka kulinarna jest tutaj niesamowita : wspaniale przyrządzone ryby w starych wędzarniach.
Za wspaniały rejs dziękuje kol. Eli Markowskiej – która przygotowywała cały rejs od strony organizacyjnej i wiem ile ją to kosztowało nie tylko czasu i energii ale tez i wiele zdrowia oraz kol. Ewie Pawłowskiej .
Danuta Golanowska - ZO ZNP Gdynia
Wachta nr 4
Wybrańcy losu czyli osoby oddelegowane przez wadze okręgowe ZNP zjawiły się 3 czerwca na Skwerze Kościuszki przy żaglowcu POGORIA w Gdyni.
Przygoda z morzem na dobre rozpoczęła się o godz.18.00 na pokładzie żaglowca POGORIA, kiedy to kapitan przywitał załogę i przedstawił harmonogram naszej wyprawy i zarządził utworzenie wacht (dobór przypadkowy lub na bazie więzi koleżeńskich). Załoga zaokrętowana ....
Mieliśmy szczęście lub nieszczęście trafić pod dowództwo wachtowej Marty – dziewczyny o egotycznej urodzie i charakterze, jak się późnej okazało - bosmana. Z właściwą dla siebie energią Marta przystąpiła do szkolenia nas "szczurów lądowych" do pełnienia wielkich funkcji i wykonywania różnorodnych czynności.
Zapoznaliśmy się ze statkiem, rodzajami alarmów i ich znaczenia, jak używać pasów ratunkowych, jak zachować bezpieczeństwo podczas wchodzenia na maszty i reje, nauczyliśmy się sposobów wiązania podstawowych węzłów, roli i znaczenia wacht, jak stawiać i zrzucać żagle. Po kilkunastu minutach mieliśmy niezły mętlik w głowach od tych fachowych określeń związanych z uprawianiem żeglarstwa (wybieranie, luzowanie, obłożenie, knagowanie).
Podczas wachty nawigacyjnej ( trwającej 4 godz. ) pełniliśmy dyżury na tzw. "oku" na dziobie i na rufie, sterowaliśmy i wybijaliśmy szklani, obsługiwaliśmy żagle rejowe.
Kolejnym szkoleniem były spraw związane z ratownictwem morskim.
Po tym szkoleniu przejęliśmy obowiązki wachty gospodarczej a miejscem naszego działania był kambus – messa – pentra. I tutaj nie sprawdziło się stare przysłowie "gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść". Tutaj a bardzo małej powierzchni pracowało sprawnie i skuteczne, ku zadowoleniu całej załogi aż 8 osób.
Każdy uczestnik ma przydzielona koję oraz do dyspozycji "dużą" powierzchnie użytkową w kajucie, bo aż 0,3 m2 – ale wszyscy sa zadowoleni, tryskają humorem .... nie kołysze i mamy nadzieję , że Bóg Posejdon okaże się łaskawy i rejs będzie spokojny......
W pierwsza noc na pokładzie było troszkę głośno – śpiewom i dowcipom nie było końca. Szkoda, że nie było z nami mistrza w opowiadaniu dowcipów - Franka.
I dzień: płyniemy, omijamy Hel, stawiamy żagle i praca w kuchni pod czujnym, przyjaznym i opiekuńczym okiem Mirka. Każdy przez chwilę mógł poczuć się wilkiem morskim. |