- Niech nas Giertych przeprosi za lekceważenie i obrażanie - mówią związkowcy z ZNP przed spotkaniem z ministrem. I wciąż grożą strajkiem.
Dziś po raz pierwszy - od kiedy jest ministrem edukacji - Roman Giertych będzie rozmawiał ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego. Szykuje się na nie prawie pięciuset przedstawicieli regionalnych oddziałów ZNP. Po nim zarząd główny związku zdecyduje, czy, kiedy i jak strajkować.
ZNP domaga się podwyżek i prawa do wcześniejszych emerytur - w tym pomostowych. Już w lutym związkowcy zapowiadali strajk, ale dotąd minister nie chciał z nimi rozmawiać. Za to wielokrotnie wypominał ZNP "komunistyczną przeszłość". Tydzień temu ruszyło pogotowie strajkowe i oflagowano szkoły. Dopiero to skłoniło Giertycha do rozmów. I dziś przyjedzie do siedziby ZNP.
- Oczekujemy teraz, że nas przeprosi za lekceważenie i obrażanie przez cały rok - mówi Ewa Ziółkowska, wiceprezes okręgu łódzkiego ZNP.
- Ta wizyta urasta do rangi wielkiego wydarzenia. Ale to nie znaczy, że strajku nie będzie - dodaje Bożena Mania, szefowa okręgu lubuskiego.
Czy dziś zapadnie decyzja o strajku ostrzegawczym (miałby się odbyć pod koniec maja)? Prezes ZNP Sławomir Broniarz powiedział wczoraj na konferencji prasowej, że jest za strajkiem. Ale nie wszyscy podzielają jego zdanie. - Większość nauczycieli boi się utraty pracy, woleliby nie strajkować - mówi anonimowo jeden ze znaczących działaczy ZNP z Kujawsko-Pomorskiego.
Broniarz ogłosił, że związek uruchomił darmową infolinię dla wychowawców. Pod numerem 801 800 967, w poniedziałki i czwartki od godz. 17 do 19 można skorzystać z porady psychologa albo pedagoga, jeśli ma się kłopoty wychowawcze z uczniami: - Agresja nie jest jedynym problemem polskiej szkoły - mówił Broniarz.
Aleksandra Pezda
Źródło: Gazeta Wyborcza
|