Aleksandra Pezda
Ministerstwo Kultury: Jeśli MEN nie ustąpi w sprawie kanonu lektur, odwołamy się do premiera
Po środowym spotkaniu w MEN Ministerstwo Kultury ogłosiło, że książki m.in. Witkacego, Gombrowicza, Kafki, Goethego i Conrada wrócą do kanonu lektur. Nawet stronie internetowej MEN pojawił się komunikat: "W trakcie uzgodnień zdecydowano, że do projektu zostaną wprowadzone pozycje zaproponowane przez strony". Jednak wieczorem Giertych wszystko odwołał: - Nie będzie Gombrowicza i Witkacego w kanonie.
"Gazeta" opisała 31 maja projekt nowego kanonu przygotowany przez MEN, w którym nie było wielkich dzieł polskiej i światowej literatury. Premier Jarosław Kaczyński tak wtedy skomentował pomysł resortu Romana Giertycha: - Nie będzie wycofywania klasyki literatury XIX i XX wieku. Nie wyobrażam sobie szkoły bez Gombrowicza czy Conrada.
Rozmowa z Tomaszem Mertą, wiceministrem kultury
Po konsultacjach w MEN ogłosił pan, że brakujące w kanonie wielkie nazwiska wracają na swoje miejsce. Po kilku godzinach Roman Giertych ogłosił coś przeciwnego. Co się stało?
Tomasz Merta: To niezrozumiały zwrot akcji. Reprezentująca MEN dyrektor Urszula Przybylska-Zioło sprawiała wrażenie, że ma do negocjacji upoważnienie. Mówiła: "Na to się mogę zgodzić" albo "Na to się nie mogę zgodzić". Wyszliśmy z wrażeniem, że sprawa najważniejsza - czyli obecność na liście lektur Gombrowicza, Witkacego, Goethego, Kafki i Conrada - została załatwiona. A potem dowiedziałem się od dziennikarzy, że min. Giertych ma jednak inne zdanie. To po co było spotkanie? To niepoważne.
Co dalej?
- Nie zmieniamy stanowiska. Teraz czekamy, aż MEN przedstawi nowy projekt, wobec którego będziemy mogli zająć stanowisko. Bo nic już nie jest jasne. Kilka dni temu min. Giertych mówił, że przywraca "Inny świat" Herlinga-Grudzińskiego i tak zapisano w projekcie. A wczoraj mówi, że będą tylko fragmenty. Jego urzędniczka nie godziła się na dopisanie Józefa Mackiewicza i Andrzeja Bobkowskiego, a minister kilka godzin później mówi: Mackiewicz i Bobkowski mogą być. Urzędniczka przyjęła propozycję "Bajek robotów" Stanisława Lema, a minister wieczorem się tego wyparł. Kanon to zbyt poważna sprawa, żeby pisać go na kolanie. Na pewno nie odpuścimy klasyków literatury, będziemy o nich walczyć.
W jaki sposób?
- Jeżeli uzgodnienia międzyresortowe nie rozstrzygną sporu, ostatecznym arbitrem będzie premier.
Źródło: Gazeta Wyborcza
|