Gazeta Wyborcza | 30.10.2007 | rubryka: Kraj | strona: 3 | autor: KRZYSZTOF KATKA
ANALIZA
„Solidarność“ była dla rządu PiS jedynym partnerem związkowym. Wraz z odejściem rządu Jarosława Kaczyńskiego „S“ traci uprzywilejowaną pozycję i wraca do ostrych wystąpień przeciw władzy.
Na pierwszym po wyborach spotkaniu w ubiegłą środę władze związku zastanawiały się, jak należy działać pod rządami PO. - Nie rozpaczamy, będziemy robić swoje - stwierdził szef „S“ Janusz Śniadek.
PiS obiecywał „S“ przywileje socjalne, a prezydent Lech Kaczyński zapowiedział, że będzie wetował każdą ustawę, która „godziłaby w świat pracy“. Na tym tle zapowiadająca reformy i cięcia wydatków Platforma jawi się większości związkowców jako wróg numer jeden.
- Z PiS wiązaliśmy nadzieje, bo oni deklarowali poglądy propracownicze, a przed Platformą jest obawa, że zaczną prywatyzować zakłady i liberalizować kodeks pracy - mówi Kazimierz Grajcarek, przewodniczący Sekcji Górnictwa i Energetyki „S“. - Są wśród nas tacy, którzy mają alergię na PO, ale podchodzę do nowego rządu bez uprzedzeń. Poproszę nowego premiera i jego ministrów o spotkanie.
W ciągu ostatnich dwóch lat zrzeszająca ok. 700 tys. członków „S“ była jedynym związkiem, z którym liczył się rząd. Jarosław Kaczyński zmarginalizował pozostałe związki liczące w sumie milion członków - OPZZ i Forum Związków Zawodowych. Ostateczny dowód - w sierpniu doszło do porozumienia rządu tylko z „S“. Gwarantowało ono m.in. podniesienie płacy minimalnej i podwyżki w budżetówce.
Janusz Śniadek mógł ogłosić, że to wszystko dzięki „S“. Związek był za to wdzięczny Kaczyńskiemu - gdy inne centrale strajkowały, „S“ wydawała komunikaty wyjaśniające, że ona tego nie robi, bo negocjuje.
Gdy w maju doszło do strajku ostrzegawczego ZNP, którego celem było wywalczenie podwyżek, Sekcja Krajowa Oświaty „S“ stwierdziła, że „stara się realizować własny, bez podtekstów politycznych, scenariusz zabiegania o spełnienie postulatów w sprawie płac i emerytur nauczycielskich“. Ten scenariusz okazał się niewypałem. Dlatego w ostatnią sobotę ta sama sekcja ogłosiła: „Oczekujemy realizacji zobowiązania wyborczego PO do radykalnej poprawy sytuacji finansowej pracowników oświaty. W przypadku braku przyjęcia korzystnych rozwiązań wezwiemy środowisko do akcji protestacyjnych“.
- Może to jest ostry kurs, ale skoro sam premier Tusk dał publicznie gwarancję „radykalnej poprawy“, to będziemy pilnować, żeby tak się stało - mówi szef sekcji Stefan Kubowicz.
Gdy pod koniec czerwca na ulicach Warszawy wyrosło miasteczko namiotowe protestujących pielęgniarek, „S“ stała z boku, bo szefowa Sekcji Ochrony Zdrowia „S“ Maria Ochman też wybrała własny scenariusz. Podczas głodówki pielęgniarek zaapelowała do premiera, aby „ze względu na obecną sytuację polityczną“ pilnie zająć się projektem ustawy podwyżkowej. - Pani Ochman chodziła wtedy na rozmowy do rządu, ale naszego miasteczka nie odwiedziła. Znaleźliśmy się przez to po przeciwnych stronach sporu - mówi Dorota Gardias (SdPl), szefowa Związku Pielęgniarek i Położnych. - Mam jednak wrażenie, że teraz, gdy kończą się rządy PiS, „Solidarność“ zacznie wychodzić na ulice.
ŹRÓDŁO: Gazeta Wyborcza, 30.10.2007
Źródło: www.znp.edu.pl
|