Do końca lutego ZNP czeka na konkretne propozycje rządu w sprawie nauczycielskich płac oraz rozwiązań emerytalnych, a także m.in. na wycofanie się z deklaracji decentralizacji oświaty i "bonu oświatowego” – poinformował dzisiaj na konferencji prasowej w Warszawie Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego. Dodał, że Związek wysłał list do premiera Donalda Tuska, w którym ponowił propozycję spotkania i rozpoczęcia rozmów.
- W przeciwnym wypadku, 3 marca br. ZNP wejdzie w spór zbiorowy i rozpocznie przewidzianą prawem procedurę przygotowań do strajku, czyli referendum strajkowe - powiedział szef ZNP. Referendum ma potrwać do 28 marca.
– 31 marca zbierze się Zarząd Główny ZNP i na podstawie wyników referendum podejmie decyzję o strajku pracowników oświaty – powiedział Broniarz. Ewentualny termin strajku nie jest jeszcze znany,. – Bierzemy pod uwagę kwiecień (klasyfikowanie uczniów) lub maj (matury) – mówił szef ZNP. – Mam jednak nadzieję, że rząd nie dopuści do konfliktu. Piłka jest po stronie pana Tuska. Pan premier lubi piłkę nożną, więc mam nadzieję, że dobrze rozegra ten mecz – powiedział.
Pierwszym sprawdzianem dla rządu ma być kolejna tura rozmów płacowych, zaplanowana na 31 stycznia w MEN. - Wczoraj otrzymaliśmy z resortu edukacji materiały dotyczące wynagrodzeń, o które prosiliśmy - mówił Broniarz. - Są w nich propozycje nie do zaakceptowania przez ZNP.
Chodzi m.in. o wysokość dodatków motywacyjnych. – Resort szacuje, że średnio nauczyciel otrzymuje ponad 150 zł. Te założenia mają się nijak do rzeczywistości. Dodatki motywacyjne z reguły nie przekraczają 70 zł – powiedział Broniarz.
Dodał, że Związek będzie walczył również o większe podwyżki dla nauczycieli mianowanych i dyplomowanych (według propozycji MEN mają oni dostać 185 zł podwyżki, a nauczyciele kontraktowi 200 zł). – To próba skonfliktowania środowiska, ustawienia młodych nauczycieli przeciw starszym stażem – powiedział. (mk)
Źródło: www.znp.edu.pl
|