Czy rząd tak postraszył nauczycieli niskimi emeryturami, że oddadzą prawo do wcześniejszych emerytur za podwyżki?
Dotąd postulat utrzymania wcześniejszych emerytur był dla oświatowych związków zawodowych równorzędny z płacowym. Teraz prawdopodobnie skupią się głównie na żądaniach płacowych. Bo wczoraj się dowiedzieli, że na zmianie zasad naliczania emerytur stracą 15 proc.
Od przyszłego roku wysokość emerytur będzie zależała wyłącznie od składek odłożonych w Otwartych Funduszach Emerytalnych - ile sobie uzbieramy, tyle na starość dostaniemy. Państwo już nic nie dorzuci. Wczoraj podczas tury negocjacji płacowych z rządem nauczyciele dowiedzieli się, co to dla nich oznacza. Przeciętny nauczyciel, który teraz ma 1400 zł emerytury brutto, straci 200 zł.
Wiceminister pracy Agnieszka Chłoń Domińczak wyliczyła emeryturę dla nauczyciela, którzy zaczął pracować w wieku 25 lat i osiąga średnie nauczycielskie zarobki. Wyszło, że gdyby to był mężczyzna urodzony w 1953 r. i odszedł na emeryturę w wieku 56 lat, czyli w wieku uprawniającym według starych przepisów do odejścia na wcześniejszą emeryturę, dostałby jedynie 35 proc. swoich ostatnich zarobków. Każdy kolejny rocznik, miałby jeszcze gorzej - nauczyciel rocznik 1963 otrzymałby tylko 32 proc. pensji. Ale gdyby ten pierwszy odszedł na emeryturę w wieku 65 lat, dostałby ją na poziomie 65 proc. swoich zarobków. To ostudziło apetyt związkowców na dopisanie nauczycieli do listy zawodów uprawnionych do emerytur pomostowych.
- Według europejskich standardów, powinniśmy dostawać na emeryturze przynajmniej 40 proc. pensji. Nasza symulacja pokazuje, że jeśli nauczyciele będą zbyt wcześnie odchodzić z rynku pracy, to tych standardów nie osiągną - tłumaczy Chłoń Domińczak.
Rząd przekonywał w ten sposób nauczycieli, że dobrą emeryturę zapewni im tylko dłuższa praca.
Ryszard Proksa z oświatowej Solidarności zapowiada walkę o dotychczasowe, korzystniejsze przepisy emerytalne. Ale to postulat bez szans, bo przedłużane już dwukrotnie prawo do wcześniejszej emerytury nauczycieli wygasa już w tym roku i rząd nie zamierza do tego tematu wracać.
Prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz przyznaje:- Musimy nauczycieli przekonywać, że opłaca im się dłużej pracować. A rząd, że musi nam dać więcej pieniędzy, żeby ta emerytura nie była głodowa.
PO chce dać na podwyżki nauczycielom 2,8 mld zł z budżetu na 2009 r. i wypłacić dwa razy po 5 proc. w ciągu roku. Średnia płaca wzrośnie od prawie 600 zł dla stażysty do ok. 400 zł dla nauczyciela dyplomowanego. Według związków, realnie to będą podwyżki odpowiednio 400 zł i 100 zł brutto.
Czy to nauczycielom wystarczy?
- Moim zdaniem, zwiększy się teraz presja na podniesienie płac - mówi Broniarz.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ZNP liczy jeszcze na to, że do listy zawodów uprawnionych do wcześniejszych emerytur z powodu trudnych warunków pracy, uda się dorzucić chociaż część nauczycielskich stanowisk. Na razie rząd zgodził się dopisać nauczycieli z ośrodków szkolno-wychowawczych
- Bo ich sprawność zawodowa, jest gwarancją bezpieczeństwa - tłumaczy Boni.
ZNP chce negocjować jeszcze dopisanie wszystkich innych stanowisk dydaktycznych - to znaczy bez pracowników kuratoriów i administracji, metodyków, bibliotekarzy, szkolnych psychologów i pedagogów.
Źródło: www.wyborcza.pl
|