23 lipca 2008 r. odbyło się wspólne posiedzenie sejmowych komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Samorządu i Polityki Regionalnej, poświęcone rozpatrzeniu informacji NIK o wynikach kontroli „Wysokość części oświatowej subwencji ogólnej otrzymywanej przez jst a wielkość wydatków faktycznie ponoszonych na realizację zadań oświatowych” oraz rozpatrzeniu informacji MEN nt. kosztów funkcjonowania szkół i placówek oświatowych.
Posłowie dyskutowali o wynikach przedstawionych przez NIK i MEN, zwracając przede wszystkim uwagę na konieczność zmiany sposobu finansowania zadań oświatowych i opracowania standardów usług edukacyjnych. Pojawiały się również propozycje decentralizacji finansów poprzez likwidację subwencji oświatowej.
Wiceprezes ZG ZNP, Krzysztof Baszczyński, odniósł się do przedstawionych informacji i stwierdził, że tak naprawdę rozmawia się tu o dzieleniu biedy, bo skoro systematycznie, rok po roku, maleje udział oświaty w PKB, a co za tym idzie, maleje udział oświaty w wydatkach budżetu państwa, to „najlepiej” mówić o potrzebie innego finansowania oświaty, zamiast o potrzebie zwiększenia nakładów na polską szkołę. Wiceprezes ZG ZNP poprosił posłów, aby przyjrzeli się tym samorządom, w których wydatki na oświatę wynoszą mniej niż otrzymywana subwencja. Dotyczy 251 jednostek samorządowych. W tej liczbie w 24 jst wydaje się na oświatę 80% otrzymywanych środków, a w 5 przypadkach tylko 70%. Nasuwa się pytanie, jak tam są realizowane zadania oświatowe, jak tam utrzymywany jest ustawowy poziom wynagrodzeń itd. A czy nie warto przyjrzeć się – powiedział Baszczyński – 167 jednostkom, gdzie do subwencji dopłaca się ok. 2% środków z własnego budżetu? Oczywiście, wiele samorządów dopłaca do oświaty, i należą im się za to podziękowania, natomiast wyniki wykorzystania subwencji pokazują, że dla niektórych subwencja może być niezłym źródłem dochodu. Przy okazji analizy tych materiałów należy zwrócić uwagę na postępujące zjawisko przekazywania szkół prowadzonych przez samorządy innym podmiotom. I, co zaskakuje, przyczyny nie leżą w zmniejszającej się liczbie dzieci, w złych warunkach technicznych placówek, a nawet nie mają związku z niewystarczającą subwencją. Wiceprezes ZG ZNP przywołał kilka przykładów gmin, które niewiele dopłacają do subwencji, a wbrew logice przekazują szkoły stowarzyszeniom i fundacjom, np. gmina Zbuczyn, powiat siedlecki, gdzie dopłaca się do oświaty niecały 1% i mimo to przekazuje się kilka szkół fundacji (i to szkół wspaniale wyposażonych, z dużą liczbą dzieci). Mówił też o Jaraczewie, powiat jarociński, gdzie wójt, mimo że dopłaca do oświaty niecałe 0,5%, to przekazuje fundacji przedszkole, które ma osiągnięcia i pełne obłożenie (ponad setkę dzieci i wielu chętnych), co więcej, przed przekazaniem remontuje placówkę na koszt gminy. Takich przykładów można by mnożyć. Baszczyński poprosił posłów, aby na to zwrócili szczególną uwagę. A skoro zarówno posłowie, jak i samorządy mówią, że subwencja jest niewystarczająca, to może trzeba przyjąć inicjatywę ZNP, aby środki na wynagrodzenia dla wszystkich pracowników oświaty były gwarantowane w budżecie państwa (tak dzieje się w większości krajów Europy). Wtedy skończy się dyskusja, że jest za mało. Klucz do rozwiązania problemu leży w budżecie państwa i to powinna być główna konkluzja tego posiedzenia Komisji. Szkoda, że nie wzięli w niej udziału przedstawiciele Komisji Finansów, bo znowu może się okazać, że odbyto dyskusję dla dyskusji.
Źródło: www.znp.edu.pl
|