WŁADZE ZWIĄZKU
ODDZIAŁY ZNP
SEKCJE OKRĘGOWE
DOKUMENTY ZNP
AKTUALNOŚCI
INFORMATORY
INFORMACJE DLA
PREZESÓW ODDZIAŁÓW
WSPÓŁPRACA Z JST
KALENDARZ WYDARZEŃ
PROGRAM DZIAŁANIA
ZNP 2006-2010
PORADY PRAWNE
DYŻURY W ZARZĄDZIE OKRĘGU
PRZYJDŹ DO NAS
MEDIA O NAS
LINKI
FORUM
ARCHIWUM
DANE TELEADRESOWE:
  ul. Wały Jagiellońskie 24
80-853 Gdańsk
  tel./fax: (058) 301-39-73
tel. (058) 301-17-38
  e-mail:
pomorskie@znp.edu.pl
GODZINY URZĘDOWANIA:
  Poniedziałek    7:30-18:00
Wtorek-Piątek 7:30-15:30
   
 

Ostatnia aktualizacja:
18.09.2008
godz. 21:15
Projekt i wykonanie strony:
F.U.P.H. "JLM"


List otwarty Prezesa ZNP do prof. Mirosława Handke

 

 

Stanowczo protestuję przeciwko Pańskim wypowiedziom pod adresem Związku Nauczycielstwa Polskiego, zamieszczonym w tygodniku „Wprost" (nr 23 z 10 czerwca br.).

Ma Pan oczywiście prawo do prezentowania swojego zdania i swojej oceny przeszłości, jednak zwykła przyzwoitość wymaga, by wygłaszane oceny nie były bezpodstawne. Pozwoli Pan, że odniosę się po kolei do poruszanych przez Pana spraw.

Związek Nauczycielstwa Polskiego nigdy nie negował potrzeby reformy edukacji,potwierdzaliśmy konieczność zmian, jednak naszym zdaniem – co nieustająco podkreślaliśmy – w pierwszej kolejności konieczne były zmiany  w programach nauczania i systemie kształcenia nauczycieli. Za błąd uznawaliśmy rozpoczęcie reformy od zmian strukturalnych, całkowite pominięcie w reformie wychowania przedszkolnego (w przedszkolach, nie w gimnazjach, do dzisiaj upatrujemy jedynej realnej okazji na wyrównanie szans edukacyjnych dzieci z różnych środowisk), marginalizowanie, niemal unicestwienie szkolnictwa zawodowego, a przede wszystkim utworzenie gimnazjów – szkół, skupiających młodzież w najtrudniejszym wieku rozwojowym. Historia potwierdziła, że to my mieliśmy rację. Nie może Pan zaprzeczyć, że problemy wychowawcze, z jakimi spotykają się nauczyciele w gimnazjach (sygnalizowane przez ZNP, a całkowicie przez Pana zignorowane), czy choćby praktycznie 2,5-letnie licea, są dostatecznym powodem do negacji sensu reformy strukturalnej.

Zauważam także, że zawodzi Pana pamięć. Nie może Pan bowiem wspominać spotkania, którego nie było. Przypominam zatem, że nie miał Pan okazji „spotkać się z (…) wyreżyserowanym spektaklem z udziałem 400 działaczy z tzw. terenu”, ponieważ nigdy nie był Pan w siedzibie ZNP (przynajmniej w czasie pełnienia funkcji ministra edukacji), ani też nie zaprosił Pan takiej liczby naszych działaczy do gmachu na al. Szucha. W świetle ówczesnych, jak i obecnych Pana zachowań, nasza niechęć do kontaktów z Panem jest uzasadniona. Natomiast co do Pana „przeczuć graniczących z przekonaniem” informuję Pana, że Związek Nauczycielstwa Polskiego jest w pełni niezależną organizacją i jako prezes tej organizacji nie oczekuję, ani nie dopuszczam do zewnętrznego sterowania naszą działalnością. Kierowanie „z tylnego fotela” było natomiast dobrze znane Panu, jako uczestnikowi koalicji AWS-UW, jednak proszę nie przypisywać ZNP niepopełnionych win.

W zasadzie bez komentarza można pozostawić uwagi dotyczące wysokości wynagrodzenia nauczycieli i wyliczanki, jakie Pan przeprowadza, wszyscy bowiem pamiętają doskonale, co było przyczyną Pana dymisji. „Poległ” Pan na rachunkach (tym bardziej więc popieram pomysł przywrócenia obowiązkowej matematyki na maturze). Pragnę jednak zaznaczyć, o czym Pan także pisze, że między wynagrodzeniem nauczyciela dyplomowanego obliczonym na podstawie art. 30 Karty Nauczyciela,a wynagrodzeniem pobieranym w kasie szkoły jest dwukrotna różnica in minus. Nie zaprzeczy Pan przecież, że nauczyciel stażysta otrzymuje „na rękę” mniej niż 1000 zł, a dyplomowany w trzydziestym roku pracy – ok. 1700 zł. Ponadto, zbudowany przez Pana system wynagradzania pomija ostatnie 15-20 lat pracy nauczyciela.

Nie ma mowy o „żonglowaniu” przez ZNP żądaniami. Nasze postulaty, będące podstawą sporu zbiorowego z rządem, dotyczą wzrostu wynagrodzeń w latach 2008 i 2009 (łącznie o 20%). Natomiast 7% wzrostu płac przytaczane było jako dowód niedotrzymania obietnic przez ministra Giertycha. Co do emerytur nauczycielskich, to przypominam, że spór sięga czasów rządu Jerzego Buzka, kiedy to pani minister Ewa Lewicka wykluczyła nauczycieli z grupy zawodów wykonywanych w szczególnym charakterze, pozbawiając nas prawa do emerytur pomostowych. Zachowanie uprawnień emerytalnych nauczycieli przewidują projekty dwóch ustaw (z 2006 r.), pod którymi podpisał się ZNP (pod jedną z nich razem z ponad 700 tys. grupą obywateli). Nie jest to zatem żaden nowy postulat, wymyślony – jak Pan sugeruje – na potrzebę chwili.

Kolejny raz potwierdza Pan nasze spostrzeżenie o kłopotach z pamięcią, dlatego przypominam Panu, że ZNP protestuje nie „tylko wtedy, gdy u władzy są rządy centroprawicowe”. W roku 1997 ponad 8 tysięcy nauczycieli protestowało w Warszawie żądając ustąpienia ministra Jerzego Wiatra. Podobny postulat kierowany był do premiera Leszka Millera wówczas, gdy ministrem edukacji była Krystyna Łybacka – przypomnę: członek ZNP – i żądanie to było skuteczne. Tyle tylko, że min. Łybacka miała odwagę spotkać się z blisko 500-osobową grupą nauczycieli, a Panu tej odwagi zabrakło. Równocześnie zwracam przy tym uwagę, że zarówno min. Łybacka, jak i jej następca, Mirosław Sawicki, byli zwolennikami dialogu (i to ze wszystkimi partnerami społecznymi), czego o Pana rządach nie mogę powiedzieć. Chlubny wyjątek stanowiła tylko pani Anna Radziwiłł, będąca Pańskim doradcą.

Nie oceniam postawy naszych kolegów z „Solidarności” oświatowej, co zresztą całkowicie nas różni, nie wiem też, czy fakt, że w dzisiejszej rzeczywistości „z trudem się [ona] odnajduje” wynika „z nauk Jana Pawła II”, pragnę jednak zwrócić uwagę na dzisiejsze stanowisko „Solidarności” w sprawie gimnazjów, emerytur pomostowych, czy też „2,5-letniego” liceum ogólnokształcącego. W czasach, gdy współtworzyli rząd, a prominentni działacze zajmowali kierownicze stanowiska w resorcie edukacji, ich stanowisko w tych sprawach było całkowicie odmienne.

Może dziwić Pańska niesprawiedliwa ocena samorządów terytorialnych, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę, że to właśnie samorządy w ogromnej mierze „uratowały” Pana reformę i tuszowały Pana błędy (i czynią to do dzisiaj), dokładając do płac nauczycieli z własnych środków, a nawet z zaciągniętych w tym celu kredytów bankowych.

Pana szacunki, dotyczące ponoć ogromnego majątku ZNP, są powieleniem bzdur i nieprawdy wielokrotnie przeze mnie dementowanej, aczkolwiek chciałoby się, by były one prawdziwe. Informuję Pana, że nasz majątek pochodzi ze składek związkowców, działalności gospodarczej prowadzonej przez Związek oraz darowizn i umów cywilnoprawnych. Związek posiada 3 sanatoria, 4 ośrodki wypoczynkowe sezonowe i 11 domów wczasowych całorocznych. Pełny wykaz stanu posiadania ZNP znajdzie Pan na naszych stronach internetowych lub w corocznie wydawanym Kalendarzu Nauczycielskim. Zarzuty, że majątek Związku pochodzi z czasów PRL, jako darowizna ówczesnych władz, czy też że powstał „na mocy niejasnej decyzji o jego [ZNP] reaktywacji latem 1983 r., czyli wtedy, gdy przyzwoici Polacy zajmowali się czymś innym” są nieprawdziwe, oszczercze i obraźliwe wobec tysięcy ludzi, którzy przez ponad 100 lat budowali nasz dorobek. „Limuzyna” marki Škoda ma się nijak do rządowej lanci, którą Pan podróżował i kupiona została wyłącznie ze środków ZNP, natomiast Pana samochód obciążył nauczycieli, w tym także mnie, jako podatników. Związek Nauczycielstwa Polskiego reaktywował działalność na mocy decyzji Sądu Wojewódzkiego w Warszawie 5 sierpnia 1983 r., a więc nie była to żadna „niejasna decyzja”, lecz działanie zgodne z obowiązującymi wówczas przepisami prawa.

Wszelkie granice przekroczył Pan jednak insynuując rzekome „zagrożenie dla stabilizacji państwa” ze strony Związku Nauczycielstwa Polskiego, wynikające jakoby właśnie ze zgromadzonego przez nas „ogromnego majątku”. Jest to nie tylko próba dokonania podziału między nauczycielami, a pozostałą częścią społeczeństwa oraz próba skierowania debaty publicznej dotyczącej szkoły i nauczycieli na całkowicie boczny tor. W swym zacietrzewieniu oskarżył Pan kilkaset tysięcy polskich nauczycieli, pracowników oświaty oraz szkolnictwa wyższego o chęć dokonania w Polsce zamachu stanu (!). Jak Pan, były konstytucyjny minister polskiego rządu, profesor wyższej uczelni, może formułować tak bezpodstawne, absurdalne oskarżenia, skierowane pod adresem swoich kolegów? To oni, swoją pracą, tworzyli i tworzą największy potencjał naszego kraju, kształcąc całe pokolenia młodych Polaków. Całkowicie jasne i zrozumiałe stają się teraz Pańskie nawoływania do ostatecznej rozprawy ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego.

Pana zaślepienie i nienawiść do ZNP, a w wielu sprawach zwyczajna niewiedza, nie pozwalają na sprawiedliwą ocenę działań Związku. Pokazuje także, że dla politycznych celów sięga Pan po nieprawdę, oszczerstwoi manipulację. To zaślepienie powodowało i powoduje w dalszym ciągu,że sprawy szkoły, uczniów i nauczycieli pozostają dla Pana sprawą marginalną. Najważniejsze to, „ślizgając” się po problemie i nie wchodząc w meritum, dołożyć przeciwnikowi.

W debacie publicznej nie pozostaje Pan osamotniony. Dzisiaj każdy ma prawo do wyrażania opinii – i tych, w sprawach oświaty nie brakuje. Rzecz w tym jednak, że do tego potrzebna jest także wiedza, i to niekiedy choćby elementarna.

Podając się do dymisji powiedział Pan: „Ja zbyt długo tkwiłem w błędzie, a to już niektórzy nazywają głupotą”. To rzeczywiście trafna myśl.

 

Źródło: www.znp.edu.pl